Kopiowanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów tekstu dozwolone pod warunkiem podania źródła.
Prawda jest taka, że jesteś Bogiem, który przebrał się za klauna. Jesteś jednym z wielu klaunów, lecz każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Bóg ma niezły ubaw z doświadczania naszej rywalizacji między sobą, kompleksów, współpracy, miłości, wojen i wszystkich rzeczy wynikających z poczucia oddzielności. Nie ma znaczenia, co robimy i jak nam idzie. W tym wszystkim chodzi o różnienie się od siebie swoimi wykrzywieniami i wchodzenie w relacje ze sobą. Po śmierci pozbywamy się swoich „problemów” i osobowości, a nasze przeżyte wcielenie jest równie cenne, jak każdego innego człowieka. Tam nie ma znaczenia, co osiągnąłeś i do jakiego stopnia rozwinąłeś się duchowo. Ta presja występuje tylko tutaj. O tym właśnie mówią osoby po śmierci klinicznej, gdy wspominają o bezgranicznej i głęboko poruszającej akceptacji po tamtej stronie. To dlatego oświeceni mistrzowie nie są aktywistami, czy politykami, tylko siedzą uśmiechnięci w zacisznym miejscu. Dlatego mądrzy mistrzowie sztuk walki w filmach nie chcą walczyć. Najgłębsza akceptacja daje spokój i wolność, która wynika z braku potrzeby ingerowania w świat i walki z nim. To bierne korzystanie z bogactwa każdej chwili i bycie pogodzonym z tym, że taniec naszego życia jest częścią całości. Wykonajmy go z pasją i z pewnością siebie bez obaw o efekt końcowy – on nie ma i nigdy nie miał znaczenia.
„Kiedy osiągniesz Satori (oświecenie), nie pozostaje ci nic innego jak tylko się śmiać”
Powiedzenie w filozofii Zen
"Tylko dwa typy ludzi mogą osiągnąć oświecenie: ci, którzy nie są obciążeni nauką, czyli ich umysły nie są zatłoczone myślami pożyczonymi od innych; oraz ci, którzy po przeczytaniu wszystkich ksiąg i poznaniu nauk dochodzą do wniosku, że nie wiedzą nic."
Sri Ramakrishna
„Jedyną drogą do zrozumienia Natury Buddy jest po prostu praktykować Zen - po prostu być, takimi jakimi jesteśmy. A więc tym, co rozumiał poprzez tzw. Naturę Buddy.”
„Umysł Zen, Umysł początkującego”
Ci którzy są przywiązani tylko do rezultatu swojego wysiłku, nie będą mieli żadnej szansy na docenienie go, ponieważ rezultat nigdy nie nadejdzie. Ale jeśli wysiłek wyłania się w każdej chwili na nowo ze swojego czystego źródła, wszystko co robicie, będzie dobre i będziecie zadowoleni ze wszystkiego co robicie.
Shunryu Suzuki
W wyżej opisanych działaniach nie ma nic złego. Warto jednak zrozumieć, że to nie jedyna słuszna droga dla człowieka, a tylko jedne z milionów sposobów na doświadczanie życia. Nie musimy się ścigać ze sobą i zmuszać do rozwoju, który niekoniecznie musi być naszym powołaniem. Nie musimy w napięciu wprowadzać wyczytanych gdzieś zasad duchowego życia. Przeznaczeniem człowieka nie jest bycie świętym. Każdy ma swoje indywidualne cechy i potrzeby, które powinien realizować. Najważniejsze jest znalezienie tego, co nas spełnia. Jeśli przyjemność sprawia Ci czytanie książek o życiu duchowym – rób to. Jeśli podczas medytacji doznajesz głębokich stanów i wracasz do praktyki z pasji, a nie z postanowienia – jesteś na swojej drodze. Jeśli masz obsesję na punkcie czytania kart i dat urodzenia – będziesz w tym bardzo skuteczny. Jeśli jednak czujesz, że duchowość prowadzi Cię donikąd, zostaw to i zajmij się biznesem, sportem, czy czymkolwiek innym. Możesz wszystko, nie musisz nic.
Rozwój duchowy w ogólnie rozumianym znaczeniu ogranicza się tylko do tego życia. Twoja Dusza ma się dobrze bez względu na decyzje jakie podejmujesz wobec siebie. Ludzie odnajdujący się w duchowych praktykach są spolaryzowani na doświadczanie swojego astralnego ciała tak jak inni są spolaryzowani na przykład na doświadczanie swojego ciała fizycznego przez sport, czy rozbudowywanie go na siłowni. Jedni i drudzy są tacy od początku i nie był to ich wybór.
Czy w takim razie nie jesteśmy stratni rezygnując z przerabiania traum z poprzednich wcieleń, usuwania blokad i uzdrawiania karmy rodowej, które duchowość oferuje? Należy zrozumieć, że te zniekształcenia tworzą naszą osobowość i nasze życie. Całkowite pozbycie się ich wszystkich wymaga praktycznie niespotykanego wśród ludzi poziomu świadomości. Nie tylko nie musimy być krystalicznie czyści, ale wręcz nie powinniśmy. Jako ludzie jesteśmy skazani na nasze cechy i właściwości. Pozostaje nam albo toczyć z nimi skazaną na porażkę walkę lub zaprzyjaźnić się z nimi. Nie oznacza to zgody na nędzne i męczące życie. Jedyne o co warto walczyć, to nasz osobisty komfort i bezpieczeństwo. Z duchowego punktu widzenia nie ma znaczenia jak poturbowani będziemy przez nasze doświadczenia, ale dla nas to bardzo realna rzecz. Jeśli nie potrafisz poradzić sobie ze swoimi problemami samemu z pomocą duchowych materiałów i wskazówek, to skorzystaj z dobrego medium, poddaj się dobremu zabiegowi energetycznemu, zabiegowi akupunktury itd. Gdy pozwolisz sobie pomóc i wrócisz do właściwej sobie równowagi życiowej, odpuść dalsze wymagania względem swojego stanu i ciesz się tym, czym jesteś. Drugi raz nie będziesz miał okazji doświadczać bycia osobą, którą dzisiaj znasz jako ty.
Zaakceptuj wszystkie swoje porażki, doceń sukcesy i śmiej się z własnych żartów. Wiedz do czego się nie nadajesz, a w czym jesteś dobry i czuj się z tym wszystkim dobrze. Wysoka świadomość przynosi zrozumienie, a za zrozumieniem podąża prawdziwa akceptacja. Akceptacja, która natychmiast załatwia to, co próbują załatwić dziesiątki lat technik rozwojowych. Zaakceptuj to czym jesteś, a jeśli interesują Cię modyfikacje przez duchowe techniki, oddaj się temu całkowicie i baw się dobrze. Pamiętaj tylko, że prawdziwa akceptacja siebie pociąga za sobą akceptację innych ludzi i całkowicie odmiennych pomysłów na życie, które dla nich są właściwe, a niekoniecznie są właściwe dla Ciebie.
Większość „rozwijających się” nie potrafi nawet wytłumaczyć, co to znaczy. Co jest rozwijane? Gdzie ten rozwój następuje? Jak można sprawdzić postępy i porównać do kogoś innego rozwijającego się innymi sposobami? Większości jednak nie chodzi o faktyczną transformację i zrozumienie procesu. Ich umysłom wystarcza żonglowanie wzniosłymi słowami i budowanie iluzji swojego oświecenia przed innymi i samym sobą. Latami przekonują samych siebie, że jest im coraz lepiej i są coraz mądrzejsi. Jednocześnie używają ezoterycznych wyjaśnień (wymówek) dla swoich problemów zamiast uczciwie zweryfikować miejsce, w którym są.
Niektórzy znajdują krótkotrwałe dowartościowanie w płatnych szkoleniach zakończonych certyfikatem. Absurdem jest uważać, że odbywając kilkudniowe szkolenie otrzymuje się najwyższe kompetencje w danej dziedzinie duchowości. Skuteczność i poziom zrozumienia wynika z osobistych predyspozycji i stanu świadomości. Szkolenie nie jest w stanie wprowadzić od razu takiej zmiany. Szczególnie niebezpieczne są inicjacje i inne rytuały włączające do jakiejś grupy. Efekty takich działań potrafią nas zmodyfikować i zapieczętować podobnie jak ślubowania, czy sakramenty. Działają raczej w interesie osoby/egregora wprowadzającego nas do wspólnoty zasilaczy i mogą być tak trwałe, że nie ograniczą się do pojedynczego wcielenia. Istnieją też certyfikaty uprawniające do pracy konkretną opatentowaną techniką, ale w naszym rozumieniu nie dotyczy to rozwoju siebie, a rozwoju biznesu i tej kwestii nie będziemy tu rozpatrywać.
Inni szukają guru/coach’a, który doprowadzi ich do oświecenia. Taki ktoś stwierdza, że jego duch jest za mało rozwinięty i postanowił, że uda się w długą trudną podróż przez wyrzeczenia, pokorę i dyscyplinę. Mądry nauczyciel wie, że jego rola powinna się sprowadzać do zwracania uwagi uczniowi na jego programy, nawyki i blokady, których on sam nie jest w stanie zauważyć, a następnie do konfrontowania go z nimi. To co uczeń z tym zrobi zależy zawsze od niego. Wymaganie od guru wyzwań i bezlitosnych reguł jest najczęściej działaniem przeciwko sobie.